Pierwszy Biznes Wsparcie w Staracie ZIMNA ADRESU BIURA -BIAŁYSTOK Informujemy że od dnia 08-09-2020 klientów obsługiwać Pierwszy Biznes - Wsparcie w Starcie W ramach projektu udzielane są pożyczki oprocentowane na poziomie 0,44% w skali roku, bez wkładu własnego, prowizji i opłat. Zapraszamy. Pożyczki na rozpoczęcie działalności. Informujemy, że nabór wniosków na pożyczki w ramach Programu "Pierwszy biznes - Wsparcie w starcie" został zamknięty z uwagi na wyczerpanie się środków. Pierwszy biznes – wsparcie w starcie. Inicjatywa w ramach której przyszli przedsiębiorcy mogą uzyskać dotacje na dofinansowanie działalności gospodarczej realizowana jest ze środków Ministerstwa Rozwoju Pracy i Technologii. Program znajduje się pod auspicjami Banku Gospodarstwa Krajowego. Fast Money. "Rządowy Program Pierwszy Biznes – Wsparcie w starcie" to program Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej, realizowany przez Bank Gospodarstwa Krajowego. Program oferuje nisko oprocentowane pożyczki na podjęcie działalności gospodarczej oraz pożyczki na utworzenie stanowiska pracy. Wsparcie skierowane jest do absolwentów szkół i uczelni wyższych oraz do studentów ostatniego roku studiów, osób bezrobotnych, a także opiekunów osób Rodziny i Polityki Społecznej wraz z Bankiem Gospodarstwa Krajowego wprowadzili pakiet pomocy dla pożyczkobiorców, którzy skorzystali z pożyczki na podjęcie działalności gospodarczej oraz pożyczki na utworzenie stanowiska pracy z "Rządowego Programu Pierwszy Biznes – Wsparcie w starcie". Program „Pierwszy biznes – Wsparcie w starcie” to nisko oprocentowana pożyczka dla osób, które chcą otworzyć własną działalność gospodarczą, a także dla firm, które chcą utworzyć nowe miejsca pracy. Co należy zrobić, aby otrzymać środki na założenie własnego biznesu. Program wystartował w grudniu 2013 roku, początkowo formie pilotażu na terenie województw: mazowieckiego, świętokrzyskiego oraz małopolskiego, a od listopada 2014 roku swoim zasięgiem obejmuje już cały kraj. Skierowany jest do poszukujących pracy absolwentów szkół i uczelni wyższych, studentów ostatniego roku, zarejestrowanych osób bezrobotnych i poszukujących pracy opiekunów osób niepełnosprawnych. Jego celem jest rozwój przedsiębiorczości poprzez możliwość założenia własnej działalności gospodarczej oraz tworzenie nowych miejsc pracy. Do końca września 2019 roku na podjęcie działalności gospodarczej i utworzenie miejsca pracy udzielono 4 431 pożyczek na łączną kwotę ponad 284,82 mln zł. Pożyczka na start – co i jak? Pożyczka na założenie działalności gospodarczej Uczestnicy programu mogą starać się o pożyczkę w wysokości nieprzekraczającej 20-krotności przeciętnego wynagrodzenia. Aktualna maksymalna wysokość pożyczki wynosi 96 784,80 zł. Kredyt mogą uzyskać studenci ostatniego roku studiów wyższych, poszukujący pracy absolwenci szkoły lub uczelni wyższej do 4 lat od dnia ukończenia szkoły lub uzyskania tytułu zawodowego, zarejestrowani bezrobotni, poszukujący pracy opiekunowie osób niepełnosprawnych. O pieniądze można wnioskować z osobą lub osobami, z którymi planuje się założyć spółkę cywilną. Polecamy: Odpowiedzialność członków zarządu spółek kapitałowych Warunki Osoba ubiegająca się o wsparcie: nie może być zatrudniona na umowę o pracę ani wykonywać innej pracy zarobkowej jeśli nie jest studentem lub absolwentem poszukującym pracy, musi być zarejestrowana w urzędzie pracy jako osoba bezrobotna lub posiadać status opiekuna osoby niepełnosprawnej w okresie ostatnich 12 miesięcy od złożenia wniosku nie może prowadzić innej działalności gospodarczej nie może otrzymać wsparcia z innych środków publicznych przeznaczonych na ten sam cel nie może przekroczyć wieku emerytalnego Instrukcja Aby uzyskać pożyczkę należy: Złożyć wniosek o udzielenie pożyczki u pośrednika finansowego udzielającego wsparcia w województwie, w którym prowadzona będzie działalność W przypadku pozytywnej decyzji (wniosek jest oceniany w terminie 14 dni roboczych od momentu jego złożenia) należy założyć działalność gospodarczą, co wiąże się z uzyskaniem wpisu do Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej Podpisać umowę pożyczki z pośrednikiem finansowym oraz ustanowić zabezpieczenia spłaty (poprzez weksel własny pożyczkobiorcy i poręczenia osób fizycznych lub inne uzgodnione w pośrednikiem finansowym) Pośrednik finansowy wypłaca środki, które pożyczkobiorca wydatkuje zgodnie z ustalonym harmonogramem i jest z nich rozliczany na podstawie faktur lub innych dokumentów księgowych. Pożyczka przyznawana jest na okres do 7 lat. Oprocentowanie pożyczki jest zależne od podjętej działalności i aktualnej stopy redyskonta weksli NBP: 0,18 proc. w skali roku dla pożyczek na otwarcie żłobka lub klubu dziecięcego z miejscami integracyjnymi lub polegającej na świadczeniu usług rehabilitacyjnych dla dzieci niepełnosprawnych oraz opiekunów osób niepełnosprawnych podejmujących działalność gospodarczą 0,44 proc. dla pozostałych osób uprawnionych Przyznane środki mogą być przeznaczone na sfinansowanie środków trwałych niezbędnych do rozpoczęcia prowadzenia działalności, szkoleń i kursów, kosztów stałych (np. czynsz za wynajem lokalu do 6 miesięcy od podjęcia działalności), czy środków transportu. Nie można za pomocą pożyczki finansować prowadzenia działalności w formie spółki prawa handlowego, zakupów od współmałżonka i najbliższych członków rodziny, czy kosztów osobowych, tj. ZUS, wynagrodzenia dla pracownika Pożyczka na utworzenie miejsca pracy Przedsiębiorcy mogą wnioskować o pożyczkę na utworzenie miejsc pracy dla osób bezrobotnych lub poszukujących pracy opiekunów osób niepełnosprawnych nieprzekraczającą 6-krotności wysokości przeciętnego wynagrodzenia. Obecnie pożyczka może być udzielana do kwoty 29 035,44 zł. Pożyczka udzielana jest: podmiotom, prowadzącym działalność gospodarczą, w tym podmiotom którym udzielono pożyczki na podjęcie działalności niepublicznym przedszkolom i niepublicznym szkołom żłobkom lub klubom dziecięcym podmiotom świadczącym usługi rehabilitacyjne producentom rolnym Kogo można zatrudnić? Pracodawca dzięki udzielonej pożyczce może zatrudnić: osobę bezrobotną, w tym skierowaną przez Powiatowy Urząd Pracy opiekuna osoby niepełnosprawnej w niepełnym wymiarze czasu pracy poszukującego pracy absolwenta szkoły lub uczelni wyższej Pracodawca zobowiązany jest do zatrudnienia pracownika na podstawie umowy o pracę. Instrukcja Podmioty starające się pożyczkę powinny: Złożyć wniosek o udzielenie pożyczki u pośrednika finansowego udzielającego pożyczek w województwie, w którym tworzone będzie stanowisko pracy Podpisać z pośrednikiem finansowym umowę pożyczki oraz ustanowić zabezpieczenia spłaty (poprzez weksel własny pożyczkobiorcy, poręczenia osób fizycznych lub inne uzgodnione z pośrednikiem finansowym) Pośrednik finansowy wypłaca środki, które pożyczkobiorca wydatkuje zgodnie z ustalonym harmonogramem i jest z ich rozliczany na podstawie faktur lub innych dokumentów księgowych. Pożyczka przyznawana jest na okres do 3 lat. Oprocentowanie pożyczki jest ustalane na etapie zawierania umowy i jest stałe w całym okresie finansowania: 0,18 proc. w skali roku dla pożyczek udzielonych przedsiębiorcom posiadającym status opiekuna osoby niepełnosprawnej oraz pożyczki na utworzenie stanowiska pracy związanego ze świadczeniem usług rehabilitacyjnych dla dzieci niepełnosprawnych lub związanego ze sprawowaniem opieki nad dziećmi niepełnosprawnymi lub prowadzeniem dla nich zajęć 0,44 proc. dla pozostałych podmiotów uprawnionych Obowiązki przedsiębiorcy Przedsiębiorca, który uzyskał pożyczkę zobowiązany jest zatrudnienia pracownika na umowę o pracę do przekazania pośrednikowi finansowemu rozliczenia pożyczki w terminie 30 dni od daty poniesienia ostatniego wydatku i nie później niż 5 miesięcy od dnia podpisania umowy (w uzasadnionych przypadkach i za zgodą pośrednika termin rozliczenia może zostać wydłużony o miesiąc) utrzymania powstałego stanowiska przez co najmniej 36 miesięcy Przygotuj się do stosowania nowych przepisów! Poradnik prezentuje praktyczne wskazówki, w jaki sposób dostosować się do zmian w podatkach i wynagrodzeniach wprowadzanych nowelizacją Polskiego Ładu. Tyko teraz książka + ebook w PREZENCIE Dwa srebrne medale Katarzyny Zdziebło w chodzie na 20 i 35 km to największa polska niespodzianka tych mistrzostw. Złoto i srebro dołożyli pewniacy: Paweł Fajdek i Wojciech Nowicki, ale na tym... koniec Oprócz walki o medale, w ekipie Biało-Czerwonych wybiły się niestety afera w żeńskiej sztafecie, oskarżenia względem działaczy kierowane przez Adriannę Sułek i Damiana Czykiera czy wielka wpadka "medalodajnego" zespołu, który nie wszedł nawet do finału Wiceprezes PZLA Tomasz Majewski ocenił imprezę w Eugene, jednocześnie w zdecydowanych słowach komentując sytuację medalistki olimpijskiej z Tokio Marii Andrejczyk Więcej takich historii znajdziesz na stronie głównej Tomasz Łyżwiński (Przegląd Sportowy Onet): Jakie to były dla nas mistrzostwa świata? Tomasz Majewski (wiceprezes Polskiego Związku Lekkiej Atletyki): Dobre. Jak to zwykle w takich wypadkach bywa, zawsze można powiedzieć, że mogło być lepiej. Ale mogło też być gorzej. Mieliśmy bardzo udany początek. Zaczęliśmy nawet lepiej, niż się można było spodziewać. Pierwszy srebrny medal Katarzyny Zdziebło spadł nam z nieba, bo nikt wcześniej tego chyba nie zakładał? To była absolutna niespodzianka. Co prawda w marcu miała ona bardzo udany występ w drużynowych mistrzostwach świata w Omanie, gdzie zajęła trzecie miejsce na dystansie 35 km i na tej podstawie można było liczyć na miejsce Kasi w czołówce, ale otwarcie należy powiedzieć, że nikt nie brał medalu pod uwagę, a tym bardziej dwóch w jej wykonaniu. Dlatego właśnie sport jest piękny. Początek mieliśmy świetny, bo jeszcze doszły "z urzędu" medale młociarzy... Nie należy mówić w ten sposób. Świat idzie do przodu i powtórzyć taki dublet na jakiekolwiek dużej imprezie, to będzie bardzo trudne. Konkurencja dorosła i w Eugene było widać, że te medale były wywalczone, a nie wzięte "z urzędu". I być może była to jedna z ostatnich okazji, kiedy my w miarę pewnie, szliśmy po te medale. Najwięksi rywale naszych mistrzów są młodsi o jedno sportowe pokolenie i im dalej, tym będzie dla nas ciężej. W Eugene aż pięciu młociarzy przekroczyło granicę 80 m, co ostatnio na dużych imprezach się na taką skalę nie zdarzało, to znaczy, że teraz to będzie już standard? Raczej tak. Rywale nabrali wreszcie niezbędnego doświadczenia i rzucają równo, na wysokim poziomie. Dobrym przykładem jest 25-letni Węgier Bence Halasz, który w mistrzostwach świata zajął piąte miejsce, bijąc "życiówkę" wynikiem 80,15 m. Zobacz: Co za noc! Rekordy świata i smutne pożegnanie dla Polaków w Eugene A propos młodszego pokolenia, to w Eugene startował jeszcze Marcin Wrotyński, 26-latek, który nie przebrnął eliminacji, rzucając 73,55 m... W tym roku zrobił bardzo duży postęp. Poza tym ma bardzo dobrego trenera Grzegorza Nowaka. Mam nadzieję, że ta współpraca zaowocuje niebawem jeszcze lepszymi rezultatami. Liczę, że powoli Marcin będzie dobijał do czołówki, a w Eugene, jak na debiutanta, pokazał się z przyzwoitej strony. Po stronie dużych plusów można też chyba zapisać Damiana Czykiera? Zdecydowanie tak. Wcześniej zdarzało się, że nie miał szczęścia i z różnych względów te duże imprezy mu nie wychodziły. Teraz już na mityngach potrafił wygrywać z czołowymi płotkarzami. Czwarte miejsce na mistrzostwach świata jest odzwierciedleniem jego możliwości. W przypadku jego kariery, to jest ten moment, kiedy trzeba już pokazać, w którym miejscu tego szeregu się jest. Przede wszystkim Damian stał się bardzo regularny w utrzymywaniu pewnego wysokiego poziomu. Wszystkie trzy biegi na mistrzostwach świata miał bardzo równe. W finale wiele się działo, z falstartem i wykluczeniem jednego z kandydatów do medali włącznie, ale nie można powiedzieć, że ktoś Czykierowi dał tutaj coś za darmo. Wszystko musiał wywalczyć. Dobrze w Eugene zaprezentowały się też wieloboistki, liczył pan po cichu na medal Adrianny Sułek? Może we wstępnej fazie rywalizacji tak, ale jak zobaczyłem Amerykankę Annę Hall, która szła jak czołg, to wiedziałem, że o podium będzie bardzo trudno. O ile do pewnego momentu Sułek i Hall rywalizowały na bardzo zbliżonym poziomie, to w rzucie oszczepem przedstawicielka gospodarzy zyskała przewagę, która była już nie do odrobienia. Tym bardziej że Hall bardzo dobrze biega 800 m, co zresztą pokazała na bieżni. Z bardzo dobrej strony pokazała się też Paulina Ligarska. Trzeba jasno powiedzieć, że znalazła się w pierwszej dziesiątce najlepszych wieloboistek świata, a gdyby minimalnie nie spaliła swej ostatniej próby w skoku w dal, to mogło być jeszcze lepiej. Czytaj także: Przez Botswanę w finale polska sztafeta straci szansę na stypendia? "Może tak się stać" O ich dobrym przygotowaniu, pod każdym względem, może chyba świadczyć też fakt, że na tak poważnej imprezie, nie miały wpadek w żadnej konkurencji... One idealnie się wstrzeliły, bo w wieloboju na światowym poziomie następuje pewna zmiana pokoleniowa. Wiele starszych zawodniczek odchodzi ze sceny albo lada moment to zrobi. Obie nasze reprezentantki mają ogromny potencjał i z pewnością będą się jeszcze poprawiać. Każda z nich po 100-200 pkt może do swej życiówki dołożyć. A co było największym rozczarowaniem tych mistrzostw? Występ Marii Andrejczyk? W tym wypadku nie było żadnego zaskoczenia. Liczyliśmy, że w jej przypadku albo się uda, albo nie. To jest bardzo trudny rok dla niej i my się nastawiamy, że jej kariera będzie właśnie tak wyglądać. Raz może rzucić 70 m, a raz 55 m. Pewnych rzeczy się już w zdrowiu nie naprawi. Nie lepiej byłoby, gdyby Andrejczyk odpuściła pół sezonu, a może nawet cały rok i zupełnie się wyleczyła? To nie jest takie proste. To są kwestie medyczne i niektóre rozwiązania są dyskusyjne. Jest mnóstwo przypadków, kiedy po błahych zabiegach planowych ludzie kończyli kariery. Mogę dać przykład Szymona Kołeckiego. Spotkaliśmy się po igrzyskach w Pekinie i pytam go, co słychać. Mówi, że ma niebawem proste "czyszczenie" kolana i potem jedzie dalej z robotą. Okazało się później, że ten zabieg zupełnie zahamował jego karierę. Niektóre zepsute rzeczy są już nie do naprawienia. Trzeba z tym żyć, można utrzymywać wysoki poziom, ale o kompletnym pozbyciu się problemu nie ma mowy. W przypadku Majki w grę w tym sezonie dodatkowo wchodzi jeszcze zmiana trenera i zmiana środowiska, w którym zawodniczka funkcjonuje. Były szanse 50 na 50, że ten start w Eugene będzie udany. Wyszło, jak wyszło. Kiedy oglądał pan eliminacje biegu na 800 m, to przeżył szok? Nasi reprezentanci odpadali kolejno jeden po drugim, choć wyniki zwycięzców nie były oszałamiające... Specjalnego szoku nie było, bo pewien obraz dawały już wyniki osiągane przez ośmiusetmetrowców wcześniej. Lekkoatletyka jest sportem wymiernym i policzalnym. Dość łatwo ustalić na tej podstawie prognozy. Raczej nie zdarza się tak, że ktoś przeciętnie startuje w sezonie, a na wielkiej imprezie nagle błyszczy. Cała trójka przyjechała do Eugene z minimami, ale wyniki te były uzyskiwane w bardzo precyzyjnie ułożonych biegach. Tutaj trzeba było ostro walczyć od początku, a o idealnych warunkach nie było mowy. Jesteśmy zawiedzeni, bo liczyliśmy, że przynajmniej jeden czy dwóch reprezentantów przejdzie do następnej rundy. O medalach nie było mowy, ale oczekiwania były większe. Już na początku mistrzostw świata okazało się, że Anna Kiełbasińska rezygnuje ze startów w sztafecie mieszanej. Atmosfera mocno się zagęściła i choć konflikt wygasał z biegiem dni, to można powiedzieć, że sprawy już nie ma? Wrócimy do tematu po mistrzostwach po to, aby wszystko dokładnie wyjaśnić. Właśnie po to, aby atmosfera wokół drużyny była zdrowa i by na przyszłość uniknąć takich nieporozumień. Reperkusje tych wydarzeń były duże, bo nie mamy w sztafecie żeńskiej medalu – pierwszy raz od lat. Co pan jeszcze zapamięta z tych mistrzostw świata? Niewielką liczbą protestów. Od strony organizacyjnej przebieg rywalizacji został bardzo dobrze przygotowany i przeprowadzony. Było mnóstwo kamer i dlatego można było uniknąć niejasności. Przez całe mistrzostwa nie było prawie w ogóle protestów – zaledwie kilka przypadków przez całą imprezę. Wszystkie sporne sytuacje były rozpatrywane niemal natychmiast. Sędziowie nawet robili tak, że puszczali dalej rywalizację, a ewentualnie potem korygowali swe orzeczenia. Taka sytuacja była w rzucie dyskiem, w przypadku medalowej próby Szweda Daniela Stahla. W pierwszej chwili dyskusyjna próba została zaliczona, ale szybko pojawiła się korekta i rzut uznano jako spalony. Protestów nie było, bo zapisy z kamer nie pozostawiały wątpliwości – błąd Szweda wynosił 4 mm. Wcześniej bywały imprezy, że po kilka protestów wpływało w ciągu kwadransa – sam byłem tego świadkiem. *** – Najpierw piłkarz, później celebryta – mówi o sobie. Nie chodzi "po ściankach", nie szuka uwagi mediów. To media interesują się nim, choć niekoniecznie w sportowym kontekście. O piłkarską karierę pyta go Łukasz Kadziewicz, a Jarosław Bieniuk odpowiada, co dał mu sport, co zabrał i czy zawodowo czuje się spełniony. – W piłce nożnej sufit jest tak wysoko, że trudno powiedzieć: "jestem spełniony" – przyznaje. Nie ukrywa, że na jego karierę ogromny wpływ miało życie prywatne. Pozytywny? Negatywny? O tym mówi "W cieniu sportu". Zdradza też, czego zabrakło jego pokoleniu, by w piłce nożnej sięgać po więcej i jaki związek może mieć z tym... Unia Europejska.

pierwszy biznes wsparcie w starcie